Rybak

 

 

Dziś rano było dość chłodno i mżało.  Ale nie po to jechaliśmy cztery godziny z Warszawy, żeby teraz siedzieć na campingu I pić wódkę.  O, nie!  Wczoraj wieczorem wypiłem z wami tylko jednego i zaraz położyłem się spać.  Dlatego rano o brzasku, gdy wy zmorzeni gorzałą i nocną Polaków rozmową spaliście snem sprawiedliwych, ja  wstałem, narzuciłem sztormiak i już o piątej byłem na moim stanowisku.  Mam tam specjalne miejsce, oczyszczone z wodorostów, gdzie zasadzam się na lina.  Tylko, że on jak dotychczas sprytniejszy jest ode mnie.  Zakładam na haczyk specjalnie gotowaną kukurydzę z różnymi aromatycznymi przyprawami, najsmakowitsze robaki I ciasto, a on nie ma najmniejszego zamiaru trafić na moją patelnię.  Wszystkie inne ryby zajadają się moimi smakołykami I lądują w siatce, a ten jakby się obraził.  Śmialiście się ze mnie, szydząc, że powinienem zabrać ze sobą mydło do łódki, ale sami wiecie, że  jeszcze nigdy nie wróciłem z pustymi rękami.  I teraz też, spójrzcie, szczupak I to jaki ładny!  A wy za to macie kaca.  Tak, mam zimne piwo w bagażniku, ale nie ma za friko, musicie mi oczyścić ryby.

 

Kocham Warmie!

 
Make a Free Website with Yola.